Jak działa profilizacja na "Niezgodnych"
Pamiętacie książkę Niezgodna autorstwa Veronici Roth? Główna bohaterka Tris żyła w świecie gdzie społeczeństwo było podzielone na pięć frakcji ze względu na cechy charakteru: Prawość, Serdeczność, Erudycja, Altruizm i Nieustraszoność. Każda z tych grup wyznawała inne zasady życia i piastowała inne zawody. I wszystko działało z pozoru świetnie, o ile nie było się Niezgodnym, czyli osobą łączącą w sobie cechy kilku frakcji. Niezgodnych zabijano, ponieważ łamali schematy i byli potencjalnie zbyt groźni dla systemu.
I kiedy miałam okazję ponownie obejrzeć film, będący ekranizacją tej książki, nasunęła mi się prosta analogia pomiędzy "Niezgodną" a moim własnym życiem. Profilizacja w liceum wręcz do złudzenia przypomina frakcje w powieści V. Roth, tyle że zamiast testu badającego osobowość pisze się egzamin ósmoklasisty. Tak naprawdę wybór profilu decyduje o całej twojej przyszłości, gdyż aby dostać się na określone studia trzeba zdać określoną maturę, a żeby mieć szansę ją zdać, trzeba być na określonym profilu. Szkoda tylko, że nikt nie powie ósmoklasistom, iż tak naprawdę nie wybierają interesujących ich przedmiotów, a krąg zawodów, które będą musieli w przyszłości wykonywać. I owszem, teoretycznie można się przenieść, tyle że z każdym rokiem bycia na złym profilu, zmniejsza się sobie szansę na nauczenie się do matury. Jest tylko jeden przypadek ucznia, kiedy profilizacja nienagannie spełnia swoje zadania, dzieje się tak wtedy gdy uczeń od początku ma pewność w jakim kierunku chce się kształcić i jaki zawód wykonywać. Wtedy rzeczywiście położenie nacisku na jedne przedmioty a zmarginalizowanie innych ma wielki sens. Tyle że, są uczniowie, którzy nie wiedzą jeszcze co zamierzają robić po maturze i na jakie studia iść. W ich przypadku idealnie sprawdziło by się rozwiązanie, które występowało jeszcze jakieś 20-30 lat temu, czyli klasy ogólne obok klas profilowych. Dlaczego tak nie jest? Najbardziej skomplikowaną sytuację mają jednak osoby, które interesują się np. I chemią, i polskim, albo zarówno fizyką jak i wosem. Jakikolwiek profil wybierze taka osoba skazana jest na smutek, że nie uczy się tego drugiego przedmiotu, który ją interesuje. Czy jednak istnieje lepsze rozwiązanie? Według mnie tak. To uczniowie mogli wybierać sobie i rozszerzenia, a lekcje tych przedmiotów które nie są zgodne z ich profilem odbywaliby z klasą, które z tamtego przedmiotu miałaby rozszerzenie. Niestety tak nie jest. Pozostaje tylko spóścić wzrok i pojąć, że czasy renesansu się skończyły i dziś niebyt ceni się wszechstronne zainteresowania. Coraz bardziej ludzie postrzegani są jako humaniści, ścisłowcy, przyszli lekarze, prawnicy, inżynierowie ekonomiści. Tak jakby to na jakim profilu się jest albo jakie studia się ukończyło decydowało o charakterze i zainteresowaniach.
W "Niezgodnej" powodem frakcyjności było to, że osoba wszechstronnie rozwinięta była zbyt groźna dla systemu i władzy, bo nie dała się kontrolować i nie miała przewidywalnego wzorca zachowań. Czy taka sama obawa przyświeca Ministerstwu Oświaty, czy może jest to zwyczajna urzędnicza ignorancja i niedopatrzenie?
Komentarze
Prześlij komentarz